Oferujemy kompleskowe usługi pogrzebowe, pochówki, kremacje i ekshumacje. Nasz Zakład Pogrzebowy w Szczecinie to dobra oferta usług funeralnych oraz profesjonalnie przeprowadzone ceremonie pogrzebowe. Zlecając nam przygotowanie pogrzebu w Szczecinie, mają Państwo zagwarantowany szereg nieodpłatnych usług.
Zapraszamy na niecodzienne wydarzenie – opowieść o ceremoniach pogrzebowych w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie. Śmierć jest nieodzownym elementem Ostatnia droga – ceremonie pogrzebowe w religiach monoteistyczn.
Pracownicy chętnie służą radą w sprawie wyboru trumny, urny czy kompozycji kwiatowych. W ofertach posiadają również klepsydry, szarfy, krzyże, tabliczki aluminiowe oraz ubranie dla zmarłego. Pogrzebowa Warszawa to polecane zakłady pogrzebowe w Warszawie. Usługi pogrzebowe na warszawskich cmentarzach. Całodobowy zakład pogrzebowy z
Pracownicy Domu Pogrzebowego RÓŻA z Gdańska sami w imieniu rodzin zajmują się dopełnieniem wszystkich spraw formalnych. Dzięki temu rodziny mogą skupić się na psychicznym i duchowym przygotowaniu do pożegnania ze Zmarłym. Kredytujemy wszystkie usługi pogrzebowe w oparciu o zasiłek pogrzebowy. W biurze firmy przy ul
Tana Toraja w Indonezji (Celebes) jest często określana mianem ziemia umarłych. To tutaj odbywają się największe pogrzeby świata, a wyjątkowa kultura szokuje i fascynuje. Pogrzeb w Toradży to wydarzenie dla ludzi o mocnych nerwach. Jeśli jesteście ciekawi wyjątkowych tradycji Tana Toraja zapraszam na wyprawę przez starożytne
Kultura niemiecka ulegała wpływom i kształtowała się przez całą bogatą historię Niemiec, niegdyś jako ważna część Świętego Cesarstwa Rzymskiego, a później jako jedna z najbardziej stabilnych gospodarek na świecie. Dzisiaj Niemcy są domem dla 82,2 milionów ludzi, w tym Niemców i mniejszości innych narodowości, którzy
Auc6. Poniedziałek, 23 marca 2020 (12:12) Wprowadzenie stanu epidemii związanego z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w Polsce ma wpływ nie tylko na nasze codzienne życie, ale też na organizację większych zgromadzeń. Jak zmieniła się organizacja pogrzebu? Jakie trudności mogą napotkać bliscy zmarłego? Czy osoba przebywająca na kwarantannie może wziąć udział w pogrzebie? Odpowiedzi znajdziesz w naszym tekście. W związku z ogłoszonym stanem epidemii, a wcześniej stanem epidemicznym Polskie Stowarzyszenie Pogrzebowe poparło dekret biskupów, którym wprowadzają ograniczenia dotyczące pogrzebów. Uroczystości pogrzebowe powinny zostać ograniczone do złożenia ciała na cmentarzu w obecności najbliższej rodziny. Msza św. pogrzebowa może w takich okolicznościach zostać odprawiona w dniu pogrzebu - bez obecności wiernych, albo w innym ustalonym z rodziną terminie. W ceremonii powinna brać udział tylko najbliższa rodzina zmarłego. Wliczając kapłana i pracowników firmy pogrzebowej, grupa nie może przekroczyć 50 osób. Metropolita gdański przypomniał również, że w uroczystościach nie mogą uczestniczyć osoby poddane kwarantannie. Zgodnie z wytycznymi Głównego Inspektora Sanitarnego szczególne procedury dotyczą chowania osób zmarłych z powodu koronawirusa. W przypadku takich osób konieczne jest zachowanie szczególnej ostrożności, nie wolno dotykać ciała zmarłego - z wyjątkiem przygotowania ciała do pochówku, jego obmycia, ubrania i ułożenia. W przypadku zmarłego zakażonego koronawirusem przeprowadzane są również dodatkowe czynności dezynfekcyjne. Odkażane jest ciało zmarłego, pomieszczenie, w którym zostało złożone, środek transportu, którym ciało zostało przewiezione i wszystkie przedmioty, które miały kontakt ze zwłokami. Konieczne jest również szczelne zamknięcie i odkażenie trumny. Obowiązują nas procedury takie jak dotychczas, podstawą jest stwierdzenie zgonu przez lekarza. Obecnie zadajemy dodatkowe pytanie o to, jaka była przyczyna zgonu. Oczywiście ma to związek z koronawirusem. Szczególnie ważna jest uczciwość rodziny lub lekarza, który kontaktuje się z nami w sprawie śmierci. Dopóki nie mamy potwierdzenia, że przyczyną zgonu był koronawirus, działamy tak jak dotychczas. Środki do dezynfekcji były zawsze obecne w pracy w zakładzie pogrzebowym, nie jest to dla nas nowość - mówi w rozmowie z RMF FM Zbigniew Kwinta, właściciel zakładu pogrzebowego w Olkuszu. Osoby objęte kwarantanną nie mogą opuszczać miejsca odbywania kwarantanny. Uroczystości pogrzebowe nie stanowią wyjątku. Osoby poddane kwarantannie w związku z podejrzeniem możliwości zarażenia się koronawirusem zobowiązane są do zachowania szczególnych zasad ostrożności. Nie wolno im opuszczać miejsca odbywania kwarantanny w żadnym celu, konieczne jest również, żeby ograniczyły kontakty z innymi osobami. Za złamanie warunków kwarantanny grozi kara 30 tys. złotych a nawet kara pozbawienia wolności - jeśli okaże się, że osoba objęte kwarantanną jest zakażona koronawirusem i jej postępowanie stanowiło zagrożenie dla innych.
SpołeczeństwoKościoły będą musiały przemyśleć w najbliższych latach swoją politykę personalną. Brak duchownych, którzy otaczaliby opieką duszpasterską wiernych doskwiera nie tylko Kościołowi katolickiemu lecz i protestanckiemu. 22 krajowe Kościoły ewangelickie w Niemczech odnotowują brak duszpasterzy, pomimo, że u protestantów możliwa jest także ordynacja kobiet i młodych kandydatów na pastorów nie odstrasza celibat. Strach przed opustoszałą plebanią spędza sen z oczu zwierzchnikom kościelnym w całych Niemczech. W Oldenburgu, Berlinie-Brandenburgii, Środkowych Niemczech, Brunszwiku, Hesji i Nassau przewiduje się, że w przeciągu następnych 20 lat zwolni się 3/4 obsadzonych obecnie brak i wiernych i duszpasterzyImage: dapd Szczególnie dramatyczna jest sytuacja w Kościele oldenburskim. Z wewnętrznego raportu wynika, że już w roku 2018 nie będzie można obsadzić wszystkich stanowisk. W niektórych regionach Niemiec już dziś pastorzy obciążeni są ponad miarę - niektórzy z nich mają pod opieką 10 -15 parafii i do 3000 wiernych, dla których wygłaszają kazania. Duchowny z powołania Tak trudna sytuacja ma kilka przyczyn: parafie mają coraz mniej członków, po roku 2015 rozpocznie się cała fala przejść na emeryturę i niewielu młodych ludzi garnie się do studiów teologicznych. Zawód duszpasterza nie jest zbyt atrakcyjny: nieuregulowany czas pracy, mierne wynagrodzenie, stres. "Brak jest ludzi, którzy czuliby prawdziwe powołanie" - zaznacza pastor Hartmut Luebben, który w oldenburskim Kościele zajmuje się szkoleniem młodych kaznodziei. "Być może silniej trzeba uzmysłowić studentom, że pastor to nie jakiś zwykły zawód, lecz właśnie powołanie".Posługa duszpasterska na lotnisku w Stuttgarcie - diakon Otto RappImage: AP Aby zapobiec dalszemu pogłębianiu się problemów, Kościoły krajowe zaczęły intensywniej werbować kandydatów. Do tej pory obowiązywała reguła, że kandydaci do pracy w danym Kościele krajowym musieli pochodzić też z tego regionu. Obecnie tego zaniechano i chętnie widzi się także kandydatów ze wszystkich regionów Niemiec. Taka liberalizacja nie uszła uwadze studentów teologii. Lecz tylko 5 tys. z 14 tys. studiujących teologię chce później przyjąć stanowisko pastora. Bogata Szwajcaria Z problemem tym nie musiał jak do tej pory borykać się Kościół nadreński - tu sytuacja była o tyle luksusowa, że było więcej chętnych niż wakatów. Lecz to się także zmienia. Pastor Martin Heimbucher przez 15 lat pracował jako duszpasterz w Sankt Augustin koło Bonn. Teraz chciałby podjąć pracę w Szwajcarii i szuka następcy, ale jest z tym problem. Kiedy on sam przez 15 laty ubiegał się o to stanowisko, miał 77 konkurentów. "Teraz mówi się o szczęśliwej sytuacji, kiedy kandydatów jest 12-15."33. Zjazd ewangelików w Dreźnie (czerwiec 2011) Tu Kościół czuje siłęImage: dapd W Szwajcarii brak duszpasterzy jest jeszcze dotkliwszy, i posługi duszpasterskie wykonuje wielu emerytowanych pastorów. Lecz jak zawsze argumentem mogą być pieniądze: w Szwajcarii pastor zarabia nawet 80 proc. więcej niż w Niemczech. Dlatego biedniejsze niemieckie Kościoły krajowe obawiają się, że będzie im trudno obsadzić wakaty, bo bogatsze landy czy oferty pracy za granicą będą dla nich problemem nie do przeskoczenia. Klaus Kraemer / Małgorzata Matzke Andrzej paprzyca
Ciemna strona migracji: coraz więcej ludzi umiera poza krajem. Samobójcy, frustraci, ofiary wypadków przy pracy czy na drogach. Jak sprowadzić zwłoki z Niemiec, nie narażając się na koszty i nierzetelnych pośredników? – Całe szczęście Zbyszek miał przy sobie dokumenty, bo w innym wypadku być może nigdy byśmy się nie dowiedzieli, że nie żyje – mówi Małgorzata, która, mimo iż od tragedii upłynęło kilka lat, nie potrafi opanować emocji. Jej brat miał 28 lat. Zawsze chodził własnymi ścieżkami. Należał do subkultur, ocierał się o światek przestępczy, brał używki. I konsekwentnie odmawiał przyjęcia jakiejkolwiek pomocy. Kilka lat temu wyjechał z Polski do Berlina. Tam przeżył pół roku. – 10 grudnia tego samego roku dowiedzieliśmy się, że zmarł – kobieta wraca wspomnieniami do tamtego tragicznego momentu. Zbyszka znaleziono martwego w jednym z wagonów berlińskiego metra. – Tak, jak żył, tak i umarł. Outsider wśród tłumu – trochę na własne życzenie – mówi siostra zmarłego. W Berlinie młody Polak pomieszkiwał na squatach. Czy znalazł pracę? Rodzina tego nie wie. Również tego, co było bezpośrednim powodem jego śmierci; nie wiedzą też nic na temat śmierci dwóch innych Polaków, kolegów Zbyszka, którzy także zginęli w dość dziwnych, jak dla nich, okolicznościach. – Policja poinformowała nas, że wynik sekcji zwłok wskazuje na ”przyczyny naturalne”. Czy rodzinę przekonuje jej wynik? – Nie do końca, a co mieliśmy zrobić? – Małgorzata rozkłada ręce w geście bezradności. – Człowiek jest przestraszony, bez języka, kogo spytasz? Jedziesz na identyfikację zwłok w potwornym szoku, do kraju, którego nie znasz i masz przed sobą jeden cel: jak najszybciej zabrać ciało do Polski, do rodziny. Młodzi, samobójcy, frustraci Przyczyny zgonów Polaków za granicą są różne: ukryte choroby, morderstwo coraz częściej wypadki przy pracy i samobójstwa. – Tych jest niestety najwięcej. I coraz więcej – mówi Marek Cichewicz, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Funeralnego. W 2006 roku poza Polską zmarło 1404 obywateli RP. Rok później było ich już 2218, a w 2013 roku liczba ta osiągnęła już poziom 4 tysięcy. Marek Cichewicz, wiceprezes Polskiego Związku Funeralanego Jeśli chodzi o czasy i emigrację początku nowego stulecia, to zdecydowanie przodują Niemcy i Wielka Brytania. Statystyki GUS potwierdzają ten fakt: grubo ponad jedna czwarta zgonów w 2013 miała miejsce w Niemczech. – Umierają głównie mężczyźni od dwudziestu kilku do 50 lat. Kobiety zdecydowanie rzadziej – przyznaje Cichewicz. W przypadku śmierci Polaka mieszkającego w Niemczech, niemieckie władze po pierwsze starają się dotrzeć do rodziny lub znajomych na miejscu. Jeżeli policja nie odnajdzie takich osób, wówczas przekazuje sprawę odpowiedniemu konsulatowi, a ten za pośrednictwem polskich urzędów, kontaktuje sie z rodziną zmarłego; informuje o miejscu, okolicznościach i przyczynie śmierci (w dziewięćdziesięciu procentach przeprowadzana jest sekcja zwłok). W ten sposób o śmierci swojego brata dowiedziała się Małgorzata. Sprowadzanie zwłok Lata 80. i 90. to wzmożona fala przewozu zwłok z zagranicy, szczególnie z USA. Polonia, która w latach powojennych ruszyła za chlebem, wracała pośmiertnie do Polski. Teraz już ”tamta ziemia jest ich, tam zostają”, przyznaje Marek Cichewicz, rzutki, wykształcony menadżer, który z branżą na dobre związał się w 2007 r. Również on przyznaje, że tuż przed wejściem do UE przypadki sprowadzania zwłok z zagranicy były sporadyczne. Tymczasem dziś zdarza się, że firmy mają po kilku rezydentów w największych krajach Unii. Tylko Konsulat Generalny w Monachium wydał w latach 2011-2013 kolejno 140,152 i 144 zezwolenia na przewóz zwłok do Polski*. W samym Berlinie wydaje się ich miesięcznie do 30. Jednak w skali całych Niemiec może być to ok. tysiąca, twierdzi proszący o anonimowość pracownik jednej z firmy pogrzebowych z Polski. – Wątpię w to, że konsulaty powiadamiane są o wszystkich przypadkach śmierci. Odkąd obowiązuje Schengen również i w tym zakresie nastąpiło „rozluźnienie obyczajów” i czasami firmy, szczególnie małe, w ogóle nie zgłaszają faktu przewozu i nie występują o zezwolenie – mówi mężczyzna. Ważny jest akt zgonu, wykluczający choroby zakaźne denata. Pozwolenie na wywóz zwłok to formalność i wydatek 50 euro. Pogrzeb w Niemczech – Kiedy dowiedzieliśmy się o tragedii, skoncentrowaliśmy się na tym, żeby córkę pochować. Nie miało znaczenia, czy będzie to Polska czy Niemcy. Dopiero potem przychodzi refleksja, jeżeli w ogóle – mówi Zygmunt, ojciec 19-letniej Klaudii, która trzy lata temu zginęła w wypadku samochodowym w Niemczech. Mężczyzna od ponad trzydziestu lat wraz z rodziną mieszka nieopodal Bonn. Klaudię pochowano w Niemczech, chociaż jeszcze kilka lat wcześniej mężczyzna przewoził ciało zmarłej matki do Polski, by spoczęła w rodzinnym grobie. – Ale tamtą sprawę zdążyło się jeszcze „omówić”. Byliśmy przygotowani na tę śmierć. W przypadku Klaudii – nie. Na niemieckich cmentarzach chowanych jest coraz więcej cudzoziemców W klasycznych zdarzeniach niemieckie prawo wymaga pochowania zwłok lub ich kremacji w ciągu 96 godzin. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy zwłoki mają być transportowane poza granice Niemiec. Jeżeli osoba zmarła w niemieckim szpitalu, to należy poprosić o międzynarodowy akt zgonu, oraz powiadomić szpital, że zwłoki będą wywożone z Niemiec. To wykluczy przekazania zwłok do prywatnego, niemieckiego zakładu pogrzebowego, za który trzeba dodatkowo płacić – Zadzwoniła do mnie Pani z okolic Kolonii. Kobieta uzgadniała wszystko telefonicznie z firmą, która miała zabrać ciało jej mamy do Polski. Kończył się okres darmowego przechowywania w szpitalnej kostnicy, a firma nie wywiązywała się z umowy. Za dalsze przechowywanie zwłok rodzina musiałaby zapłacić w granicach 300 euro – ostrzega Marek Cichewicz, który przy okazji radzi, aby nie załatwiać niczego „na twarz”. – Umowa pisemna, nawet faksem czy mailem. To zabezpiecza nie tylko rodziny, ale i firmy, bo nie ukrywam, że zdarzają się klienci, którzy najpierw się do czegoś zobowiązują, a potem się tego wypierają. Na własną rękę czy z profesjonalistami W przypadku Andrzeja, który pochówek ojca, zmarłego w niemieckim szpitalu, postanowił zorganizować w rodzinnym Gdańsku, wyglądało to tak: niemiecka firma pogrzebowa przewiozła zwłoki do Polski i przekazała miejscowemu zakładowi pogrzebowemu. – Tymczasem wystarczyło skontaktować się z polskim zakładem pogrzebowym, który jest w stanie to wszystko sam zorganizować – przyznaje mężczyzna. Transport zwłok spod granicy z Polską do Gdańska kosztował 900 euro. Polski zakład pogrzebowy wystawił rachunek na kolejne 5 400 złotych. Załatwianie formalności na własną rękę odradza profesjonalista. Cena takiej usługi zależy od kraju i waha się od 6 do 60 tys. zł. – Całkowity koszt uzyskania wymaganych dokumentów, przygotowania zmarłego i transportu zwłok z Niemiec to wypadkowa miejsca, z którego i do którego będzie przewożone ciało denata, i może się wahać w granicach od 5 do ponad 6 tysięcy zł**. Dalsze koszty mogą być związane z wyborem droższej trumny i ewentualnie dalszego pochówku w Polsce – tłumaczy Cichewicz. Tymczasem jego zdaniem brak informacji powoduje to, że w ostatecznym rachunku rodzina przepłaca, płacąc kolejno tzw. doradcom. – Fakt, w Berlinie trzeba było zapłacić tłumaczowi, a że brat był w Berline w środę, nie wiedząc, że w Niemczech jest to dzień wewnętrzny i urzędy pracują do godz. trzeba było czekać do rana, ponieśliśmy kolejne koszty – przyznaje siostra tragicznie zmarłego Zbyszka. Mimo to, nie żałują. – Dzięki temu, że brat tam był, wiemy, że pochowaliśmy właściwą osobę. Urna czy trumna? – Jeżeli chodzi o preferencje Polaków, to mimo wszystko rodziny decydują się na przewóz ciał, a ewentualnej kremacji zwłoki poddawane są już w Polsce. Dlaczego? Powodem są jak zwykle koszty – przewiezienie zwłok lub prochów zmarłego z Niemiec i organizacja pogrzebu w kraju jest zazwyczaj znacznie tańszym rozwiązaniem. W przypadku jednak decyzji o pogrzebie lub kremacji w Niemczech warto nawiązać kontakt z miejscowym zakładem pogrzebowym i poprosić o kosztorys wszystkich usług. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania Pogrzeb na orbicie Brzmi surrealistycznie? Dzięki firmie organizującej pogrzeby w przestrzeni kosmicznej to już możliwe. Zamknięte szczelnie w malutkich kapsułkach ludzkie prochy zostaną rozsypane w kosmosie. W Europie zachodniej alternatywne rodzaje pogrzebów są coraz bardziej popularne. W bogatej ofercie domów pogrzebowych znaleźć można np. wytwarzanie diamentu z prochów ludzkich czy pochówek w lesie cmentarnym. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania Mamo, zawsze będziemy Cię wypatrywać… Pierwszy pochówek w kosmosie odbył się w 1997 roku, kiedy to rakieta „Pegasus” wyniosła na orbitę ziemską prochy 24 osób. Spłonęły one w kosmosie dopiero w 2002 roku. Jako że wystrzelenie w kosmos całych prochów byłoby bardzo kosztowne, rakieta zabiera tylko ich cząstkę – od 1 do 14 gram. Reszta spopielonego ciała jest chowana w tradycyjny sposób. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania Najdroższy pogrzeb na świecie Ci, którym marzy się pośmiertna podróż do gwiazd muszą wydać na nią średnio kilka tysięcy dolarów. Ceny najtańszego lotu suborbitalnego zaczynają się od 1000 dolarów, wyniesie jednego grama prochów na orbitę okołoziemską kosztuje 5 tysięcy dolarów, a poza Układ Słoneczny 12500 dolarów. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania To się nazywa pasja... - Wszyscy nasi klienci kochali kosmos i byli z nim związani: to astronauci, naukowcy, fizycy i inżynierowi - przyznaje Christiane Chol, dyrektor obsługi klienta amerykańskiej firmy Celestis, która jako jedyna realizuje tego typu pochówki. W kosmosie znalazły się prochy twórcy serialu "Star Trek" - Gene’a Roddenberry’ego. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania Pogrzeb diamentowy Jedną z bardziej ekstrawaganckich form jest pochówek diamentowy. Drogi dla nas zmarły może pozostać z nami na zawsze w postaci najszlachetniejszego z kamieni - zatopionego w pierścionku czy kolii. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania Czysty jak łza Diament uzyskuje się z prochów ludzkich, a jego wytworzenie trwa kilka miesięcy. Ceny zaczynają się od 3900 euro za kamień 0,4 karatowy. Można zamówić go w różnych kształtach i kolorach. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania Z prochu powstałeś... Najpopularniejszą, alternatywną formą pogrzebu jest w Niemczech pochówek w lesie cmentarnym. Pogrzeb na łonie natury to nic innego jak umieszczenie ekologicznej urny z prochami zmarłego pod wybranym drzewem. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania Im starsze i większe drzewo, tym droższe Razem z leśniczym można wybrać odpowiednie drzewo. Im większe i starsze drzewo - tym droższy jest pochówek. Za drzewo rodzinne według taryfy jednej z wiodących firm w Niemczech zapłacić trzeba minimum 2700 euro. Najtańsze miejsce kosztuje już 490 euro. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania Wybór nawet przez internet Istnieje też możliwość znalezienia drzewa w galerii internetowej. Wszystkie drzewa są skatalogowane i oznaczone odpowiednią wstążką. Kolor niebieski oznacza drzewo rodzinne. W Niemczech istnieje ponad sto lasów cmentarnych, każdego roku przybywa kilkanaście nowych. Niekonwencjonalne ostatnie pożegnania A w górze szumi las W odróżnieniu do tradycyjnych cmentarzy nie ma tu nagrobków czy wieńców, a jedynie sporadycznie tabliczki z imieniem. Wiele osób swój wybór motywuje tym, że las przywołuje u nich wspomnienia z dzieciństwa i spokój - tak wyjaśnia duże zainteresowanie pochówkiem Petra Bach, szefowa firmy FriedWald. Plusem kremacji na terenie Niemiec jest to, że rodzina może przewieźć prochy zmarłego we własnym zakresie, bez angażowania specjalistycznej firmy. Międzynarodowy transport zwłok wymaga zaś uzyskania szeregu dokumentów i pozwoleń oraz transportu w specjalnej trumnie drewnianej z metalowym wkładem. - Trumna musi być hermetycznie zamknięta i teoretycznie nie może być otwierana po przewiezieniu zwłok do Polski, ale przy dobrej organizacji wystarcza kilkadziesiąt godzin - wyjaśnia Marek Cichecki, który Biuro Opieki Nad Grobami Obcokrajowców, prowadzi od ośmiu lat. Nie przypomina sobie sytuacji, aby zwłoki były przetrzymywane dłużej niż dwa, góra trzy tygodnie. – Jeśli chodzi o władze niemieckie, to wszystko w zasadzie przebiega bardzo sprawnie, dodaje. Agnieszka Rycicka Źródła: GUS, autorka *Obowiązek powiadamiania nie obejmuje zgonów osób posiadających obok polskiego także obywatelstwo niemieckie, nad którymi konsul z definicji nie wykonuje opieki konsularnej w państwie przyjmującym. Poza nielicznymi wyjątkami powiadomień o zgonach takich osób (których - jak wiadomo - jest w Niemczech niemało) konsul nie otrzymuje. Chociażby z tego powodu powyższe liczby należy traktować ze stosowną ostrożnością. ** Zasiłek pogrzebowy w klasycznym znaczeniu został zniesiony w Niemczech na początku lat dziewięćdziesiątych. Jeśli zmarły lub rodzina nie miała dodatkowego ubezpieczenia, to nie przysługuje jej żaden zasiłek. W przypadku niskich dochodów spadkobiercy można wystąpić o zasiłek na pokrycie kosztów pchówku. W przypadku niezlecenia pochówku firmie pogrzebowej, państwo niemieckie dokona zlecenia i pokryje te koszty, ale potem dochodzi zwrotu tych kosztów od spadkobierców. W Polsce zajmuje się tym ZUS; zasiłek pogrzebowy wynosi cztery tysiące złotych.
29 marca 2021, 07:30 Energetyka Kanclerz, który przypieczętował Nord Stream i po zakończeniu kariery bronił Nord Stream 2, czyli Gerhard Schröder to postać barwna, która nie dorobiła się oficjalnie kroci na latach lobbingu rosyjskiego gazu w polityce niemieckiej i żyje dziś między innymi z zarobków zapewnionych mu przez prezydenta Rosji Władimira Putina. Aleksandra Fedorska przedstawia jego Schroeder i Władimir Putin. Fot. Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej Kanclerz spektakularnych decyzji W połowie stycznia Gerhard Schröder paroma słowami w niemieckim tygodniku Der Spiegel przyciągnął uwagę polskich, ale i także niemieckich publicystów i komentatorów sceny politycznej. O ile stronie polskiej chodziło o jego, już nieomal rytualne w Niemczech, krytykowanie stanu demokracji i praworządności w Polsce, o tyle niemieccy eksperci nie mogli się nadziwić, że Schröder po raz pierwszy skrytykował aneksję Krymu przez Rosję, zaznaczając, że złamała ona prawo międzynarodowe. Ale to bynajmniej nie wszystko. Schröder krytykował Rosję także za atak hakerski na niemiecki Bundestag i jej kontakty z niemiecką partią prawicowo-populistyczną Alternative für Deutschland (AfD). Niemieccy publicyści zadają pytanie, czy to przypadkiem nie jest początek wolty lub zmiany frontu na tym późnym etapie kariery Schrödera. Z perspektywy Niemiec rola Schrödera wygląda nieco inaczej. To nie jest bynajmniej jakiś „master mind” stojący za obecnym modelem współpracy niemiecko-rosyjskiej. Nikt go także nie zalicza do panteonu wielkich niemieckich kanclerzy. Jednak kiedy w listopadzie 2005 roku żegnano Schrödera trzema melodiami, które spowodowały, że Schröder ocierał łzy, wzruszyli się nie tylko jego polityczni przeciwnicy, lecz także zwykli Niemcy przed telewizorami, bez względu na poglądy polityczne. Orkiestra dęta niemieckiej Bundeswehry po odegraniu „Mackie-Messer-Song” z “Opery za trzy grosze” zaprezentowała jeszcze „Summertime” Georga Gershwina, a finalnie zabrzmiał kultowy utwór „I did it my way“ w interpretacji Franka Sinatry. Całe życie i styl rządzenia Schrödera, który w latach 1998–2005 sprawował funkcję kanclerza Niemiec, to pasmo niekonwencjonalnych, czasem błędnych, ale zawsze nader śmiałych decyzji. Od sprzedawcy do kanclerza Schröder, urodzony w kwietniu 1944 roku, nigdy nie poznał swojego ojca, który poległ na wojnie. Wojska sowieckie nacierały wtedy na Rumunię i do obrony tego odcinka frontu Hitler wysłał 5000 żołnierzy. Wśród nich był Fritz Schröder, ojciec późniejszego kanclerza Niemiec. Wiadomo o nim tylko tyle, że w swoim krótkim 32-letnim życiu poza wojskiem trudnił się także dorywczo pracami w rolnictwie i miał niewielkie konflikty z prawem. O co zresztą w czasach Trzeciej Rzeszy nie było zbyt trudno – brak stałego meldunku czy drobna kradzież, aby zaspokoić głód, mogła dla wielu robotników sezonowych oznaczać spotkanie z karzącą ręką sprawiedliwości. Po wojnie matka późniejszego kanclerza wyszła za mąż za Paula Vosselera. Małżeństwo to doczekało się narodzin trójki dzieci, które dorastały razem ze starszym rodzeństwem z jej pierwszego małżeństwa. Sytuacja bytowa rodziny Schröder-Vossler była trudna. Matka piątki rodzeństwa pracowała między innymi dodatkowo jako sprzątaczka, czasem nawet 16 godzin na dobę. Jeszcze trudniej było, gdy Paul Vosseler, cierpiący na ciężką gruźlicę płuc, zmarł, zostawiając żonę z piątką dzieci. Na 80. urodziny staruszki pod jej mieszkanie podjechał srebrny mercedes. Solenizantka zajęła miejsce w limuzynie i w towarzystwie bliskich świętowała swój dzień w bardzo dobrej restauracji. Za rachunek zapłacił kochający syn i świeżo upieczony premier Dolnej Saksonii, Gerhard Schröder. W ten sposób spełnił obietnicę, którą złożył wiele lat wcześniej. Mercedes musiał być srebrny, tak jej to wtedy obiecał, gdy ona była u kresu sił i nie wiedziała co włożyć do garnka. Rodzina Schröderów jest wyznania ewangelickiego, o czym świadczyły ceremonie pogrzebowe matki i siostry Schrödera, który jednak przy zaprzysiężeniu na kanclerza w 1998 roku ostentacyjnie zrezygnował z ostatniego zdania przysięgi – „tak mi dopomóż Bóg”. Gerhard chodził do szkoły w małej miejscowość z powiecie Lippe, w landzie Nadrenia Północna-Westfalia. Na swojej stronie internetowej Schröder wspomina szczęśliwe momenty w miejscowej drużynie piłkarskiej, w której wreszcie czuł się dowartościowany, dzięki sukcesom sportowym i szacunkowi kolegów. W życie zawodowe wkroczył wcześnie, ucząc się zawodu sprzedawcy. Po pracy dokształcał się w szkołach wieczorowych. W 1966 roku zrobił maturę, co umożliwiło mu rozpoczęcie studiów prawniczych, które odbył na uniwersytecie w Göttingen. W 1971 roku zdał pierwszy egzamin prawniczy. Nieco inny start mieli tacy niemieccy kanclerze jak Konrad Adenauer (1876-1967), Helmut Kohl (1930-2015), Helmut Schmidt (1918-2017) czy nawet Willy Brandt (1913-1992). Co prawda urodzony w pięknej Lubece Brandt był nieślubnym dzieckiem sprzedawczyni Marty Frahm i z początku też nie miał łatwo. Potem dorastał jednak u boku przybranego dziadka w środowisku hanzeatyckiego drobnomieszczaństwa. Z kolei ojciec Adenauera był wybitnym prawnikiem, a zamożna rodzina przywiązywała duże znaczenie do kształcenia dzieci. Inny „hanzeata” z północnych Niemiec, Helmut Schmidt, pochodził z domu nauczycielskiego i był od najmłodszych lat wyjątkowo zdolnym uczniem. Natomiast Helmut Kohl był synem wyższego urzędnika i nic nie świadczy o tym, aby za młodu doświadczał ubóstwa. Do polityki Gerhard Schröder trafił w 1963 roku. Jako 19-latek zapisał się do SPD (Socjaldemokratycznej Partii Niemiec). Wybór ten nie był oczywisty. Schröder chodził w tym czasie także na spotkania innych obozów politycznych, nawet tych skrajnych. Z perspektywy czasu widać pewną logiczną ewolucję młodego chłopaka, który czuł się pominięty i niedowartościowany przez rówieśników z organizacji młodzieży chrześcijańskiej. Schröder wspominał, że bolało go, kiedy duchowni preferowali rozmowy z licealistami, a zapominali o dzieciach robotników i miejscowej biedocie. Pierwsze kroki w polityce Schröder zrobił w socjaldemokratycznej młodzieżówce partyjnej Jusos. Jako student został szefem jej struktur w Göttingen. Sukcesywnie wspinał się po kolejnych szczeblach kariery tej organizacji, aż dotarł na sam szczyt i został jej przewodniczącym. W czasach studenckich w Göttingen Schröder po raz pierwszy wszedł w związek małżeński. Pierwszą wybranką była Eva Schubach, o której niewiele wiadomo, poza tym, że para znała się jeszcze w wiosce, w której dorastał Schröder. Małżeństwo nie trwało długo, bo już cztery lata później Schröder poślubił studentkę pedagogiki Anne Taschenmacher, którą poznał na uczelni. Drugi egzamin prawniczy Schröder zdał w Hanowerze, gdzie w 1976 zdobył uprawnienia do pracy jako adwokat. Stolica Dolnej Saksonii jest od tego czasu jego miastem. Zmieniał kobiety, piął się po kolejnych szczeblach kariery politycznej, ale nie zmieniła się jego miłość do to ulubionej drużyny piłkarskiej Hannover 96. Czterdzieści lat po swojej przygodzie w radykalnej socjaldemokratycznej organizacji młodzieżowej, Jusos, Schröder stwierdził, że Jusos był wtedy bardzo interesującym nurtem, ale on nigdy nie zrozumiał, dlaczego jego członkowie byli tak negatywnie nastawieni do państwowości. Jako przewodniczący Jusos zbliżył młodą socjaldemokrację do pozycji nowego ruchu społeczno-politycznego, jakim byli wtedy Zieloni. Drugie małżeństwo Schrödera, podobnie jak pierwsze, nie cieszyło się jeszcze nieustannym zainteresowaniem wścibskich tabloidów, gdyż parze daleko było jeszcze wtedy do statusu celebrytów. Skończyło się to, gdy Schröder w 1980 roku został posłem do Bundestagu, wtedy jeszcze z siedzibą w Bonn. W tym czasie był już pełnoetatowym politykiem, co wpłynęło korzystnie na jego prestiż społeczny i finanse. Rok 1980 przyniósł także kolejne, trzecie małżeństwo. W ramach kampanii wyborczej do Bundestagu, na przejażdżce rowerowej, Schröder podczas ulewy zdjął spontanicznie swoją kurtkę i okrył ją ramiona młodej socjaldemokratki, mężatki i matki dwójki dzieci, Hiltrud Marion Hampel. Wkrótce całe Niemcy poznały ją jako Hillu. Od początku ich relacji, a zwłaszcza po ślubie w 1984 roku, Hillu zajmowała bardzo eksponowaną pozycję. W tamtym okresie w zachodnioniemieckim świecie politycznym było to czymś nowym i niezwykłym, choć u socjaldemokratów na pewno bardziej akceptowalnym, niż w kręgach chadeckich. Hillu i Gerhard Schröder stali się czymś w rodzaju Kennedych na miarę landowej polityki, głównie dzięki szybko rozwijającej się karierze Gerharda oraz pewnej symbiozie z mediami. Lata 80. i wczesne 90. to w Niemczech czas kolorowych czasopism i pierwszych prywatnych stacji telewizyjnych. Schröderowie chętnie wypowiadali się o wszystkim, a Hillu zajmowała się takimi medialnymi tematami jak awaria w Czarnobylu i ochrona zwierząt. Media uwielbiały Schröderów – z wzajemnością. To uwielbienie było jednak dość płytkie i podszyte tanią sensacją. Całkiem inaczej było w przypadku Helmuta Schmidta i Hannelore “Loki” Schmidt. To partnerskie i jak na tamte czasy bardzo postępowe małżeństwo oraz wysoki poziom intelektualny obojga mówił sam za siebie. W Hanowerze Schröder wyrasta na jedną z najważniejszych postaci w partii socjaldemokratycznej. Od połowy lat 90. było już oczywiste, że to Schröder, polityk młody i dynamiczny, ale umiarkowany w socjalistycznych zapędach, zakończy erę Helmuta Kohla, który rządził Niemcami od 1982 roku. I wtedy media zaczynają nagle pisać o aferze premiera Dolnej Saksonii z dziennikarką Doris Köpf. Jest ona od niego młodsza o prawie 20 lat. Hillu znów skupia na sobie uwagę tabloidów, ale w sposób inny od tego, do którego była przyzwyczajona. Był rok 1996 i wydawało się, że porzucenie małżonki to coś, co dla wyborców będzie niemożliwe do strawienia. Jednak Schröder zbytnio się tym nie przejmował. Rozstał się z Hillu, nie oszczędzając jej w wywiadach. Na przykład krytykował jej kulinarne osiągnięcia – jako wegetarianka stroniła od mięsa. To wszystko działo się nieomal publicznie i w niewyobrażalnym tempie: afera z młodą, nieznaną dziennikarką, głośny rozwód z Hillu i natychmiastowy ślub z Doris. Tak więc to nie elegancka, elokwentna i lubiana Hillu została w 1998 żoną kanclerza Niemiec, tylko Doris Schröder-Köpf. Jednak przez siedem lat rządów Schrödera Niemcy nie otworzyli swoich serc dla tej mało wyrazistej kobiety. Właśnie w tym okresie społeczeństwo niemieckie po raz pierwszy dowiedziało się dopiero o tragedii i cierpieniach, przez które przechodziła, z dala od kamer i fleszy aparatów fotograficznych, Hannelore Kohl. Była ona od lat bardzo ciężko i nieuleczalnie chora. Cierpiała na ekstremalną alergię na światło. W 2001 roku popełniła samobójstwo. Niegdyś prawie niezauważalna małżonka politycznego giganta, jakim był Helmut Kohl, stała się wtedy dla Niemców ideałem, któremu długo nikt nie będzie mógł dorównać. Schröder rządził w koalicji z Zielonymi, którym przewodził Joschka Fischer. Ci dwaj mężczyźni, obydwaj praktycznie bez zaplecza w postaci kontaktów rodzinnych i układów w wyższych sferach, obydwaj autodydakci, rozumieli się świetnie. Wybrani na fali zmęczenia rządami Helmuta Kohla, swoje rządy zaczęli od wielkich reform. Równocześnie pozbyli się wewnętrznej konkurencji – lewicowy i popularny Oskar Lafontaine odszedł już 1999 roku. Pod rządami SPD i Zielonych zaczęło się wychodzenie Niemiec z energii jądrowej. Schröder i Fischer ryzykowali wiele, gdy ostro odmówili USA wsparcia w wojnie w Iraku. Natomiast całkiem bez skrępowania Schröder już w 2004 roku wychwalał Władimira Putina, nazywając go „nieskazitelnym demokratą”. Bezwzględny i cyniczny Putin potrafił umiejętnie łechtać ego niemieckiego kanclerza. Schröder jako kanclerz Niemiec był dla rosyjskiego autokraty wymarzonym partnerem. Szef niemieckiego rządu mówił o szczególnej przyjaźni, która go łączy z prezydentem Rosji. Z kolei Putin ułatwił małżeństwu Schröderów adopcję dwójki dzieci z Rosji. Być może powodem tej miłości do Rosji i Putina było to, że inni wielcy tego świata, tacy jak George Bush, Tony Blair czy Jacques Chirac, nigdy nie uznali go za „swego”. Jako kanclerz Schröder potknął się dopiero na reformach socjalnych. Do dziś wielu zadaje sobie pytanie: jak człowiek, który dobrze poznał gorzki smak biedy, mógł rozmontować niemiecki system socjalny? Ani żaden liberał, ani nawet zamożny chadek nie odważyłby się tego zrobić. Reformy Schrödera w pierwszej połowie lat 2000. były szokiem dla tego kraju, przyzwyczajonego do wysokiego standardu świadczeń socjalnych. Kontynuując swoje wspaniałe relacje z mediami, a szczególnie z tabloidem „Bild”, Schröder zasłynął z wypowiedzi o domniemanym lenistwie i wygodnictwie osób bezrobotnych. Całkiem bez wyczucia pozował z cygarem w luksusowym otoczeniu, gdy jednocześnie wielu Niemców drżało z lęku przed degradacją społeczną i biedą. Jako kanclerz Schröder tego czasu nie przetrwał. Jednak nadal ma wielu wielbicieli, którzy są przekonani, że wielki sukces gospodarczy Niemiec w ostatniej dekadzie należy zawdzięczać właśnie tym reformom. Emerytura od Putina Krótko po utracie władzy Schröder otrzymał lukratywną propozycję od Putina i obecnie zasiada w radach nadzorczych najważniejszych firm energetycznych zależnych od Kremla. Niestrudzenie lobbuje na rzecz gazociągu Nord Stream 2 i wychwala politykę rosyjską. Nie wygląda na to, aby miał z tym jakieś problemy. Zresztą zawsze mało go obchodziło, co myślą inni. Dla większości Niemców była to przysłowiowa kropka nad i. Tak jak Schröder nie potrafił się zapisać to historii jako wielki kanclerz, tak nie potrafił znaleźć sobie odpowiedniego miejsca w późniejszych czasach. Nie wykładał na najlepszych uczelniach kraju, nie napisał interesujących wspomnień, ani nie poszedł drogą Schmidta, który przez dziesięciolecia komentował błyskotliwie politykę niemiecką na łamach renomowanej gazety “die Zeit” i w innych mediach. W roku 2012 jako przewodniczący komitetu akcjonariuszy w Nord Stream Schröder nie zarabiał kroci. Gazeta Neue Zürcher Zeitung (NZZ) podała wtedy, że była to kwota rzędu 250 000 euro rocznie. Jest to z grubsza porównywalne do miesięcznych dochodów Angeli Merkel, które wynoszą 25 000 euro miesięcznie, a więc nie tak wiele. Czy zarobki Schrödera od tego czasu wzrosły? Tego media nie podają. Wiadomo natomiast, że Schröder mieszka w mieszkaniu własnościowym w Hanowerze. Do jego osobistego majątku należą także dwa inne mieszkania w tym mieście. Jak na dorobek życia prawnika, światowej rangi polityka i ważnej osobistości w rosyjskich koncernach wygląda to wręcz skromnie. Ostatnie lata nie były dla Schrödera łatwe. Tym razem to nie on rzucił kobietę, ale ona jego, i to dla innego mężczyzny. Nowym partnerem Doris Schröder-Köpf jest Boris Pistorius, minister w obecnym rządzie Dolnej Saksonii. Po rozstaniu były kanclerz cierpiał bardzo publicznie i chętnie użalał się nad swoim ciężkim losem w kolorowych czasopismach i tabloidach. Nie trwało to jednak zbyt długo. Małżonką numer pięć w 2018 roku została koreanka Kim So-yeon, rocznik 1968.
24/07/2022 19:31 - AKTUALIZACJA 24/07/2022 20:07 Wiadomości z Niemiec – Kremacja w Niemczech coraz droższa: Krematoria chcą zmienić procedury z powodu rosnących cen gazu. >>>> Procedury pośmiertne w Niemczech. Ile kosztuje pogrzeb i usługi z nim związane? Kremacja w Niemczech coraz droższa Wysokie ceny energii wymuszają na niemieckich krematoriach szukania alternatywy dla gazu ziemnego. Jak donosi Gütegemeinschaft Feuerbestattungsanlagen (Stowarzyszenie ds. jakości obiektów kremacyjnych) kremacja może stać się droższa dla krewnych zmarłego. Niektóre krematoria planują przejście na systemy elektryczne, inne na skroplony gaz ziemny. W Augsburgu rozważa się obniżenie wymaganej przez prawo minimalnej temperatury kremacji o 100 stopni – do 750 stopni Celsjusza za specjalnym zezwoleniem władz miejskich. Według stowarzyszenia istnieje około 160 krematoriów, z których około dwóch trzecich jest zarządzanych przez gminę, a jedną trzecią przez sektor prywatny. W całym kraju kremację wybiera się już dla około trzech czwartych wszystkich zmarłych. Odsetek ten wciąż rośnie. Największa niemiecka firma kremacyjna znajduje się w pobliżu Dachsenhausen koło Koblencji. W przyszłości właściciel chce obsługiwać dwa systemy kremacyjne przez całą dobę bez gazu ziemnego. Stosowanie gazu ziemnego jest konieczne tylko na początku oraz po konserwacji i naprawach. Umieranie w Niemczech jest coraz droższe Umieranie staje się w Niemczech coraz droższe. Jak ujawniło badanie przeprowadzone przez federalną organizację branży pogrzebowej Bundesverband Bestattungsbedarf, ponad połowa producentów planuje w bieżącym roku podwyżki cen o ok. 20 proc., niektóre firmy chcą pobierać jeszcze więcej. Szef organizcji Jürgen Stahl uzasadnia podwyżki cen przede wszystkim konsekwencjami wojny na Ukrainie. Energia i drewno stały się droższe, występują też wąskie gardła w dostawach podstawowych materiałów. Producenci używają również towarów z Ukrainy, w tym metalowe elementy i przędzę do podszewki wewnętrznej. >>>> Eurostat: Urlop jest „odległym marzeniem” dla co piątej niemieckiej rodziny Źródło: Spiegel, PolskiObserwator
ceremonie pogrzebowe w niemczech